21.07 (dzień 33)
Chyba już przedstawiałem mój rower pokładowy? Jeżeli ktoś jeszcze go nie widział, to jest okazja. W obliczu deficytów prądu, jakie odczuwam od trzech dni, wróciłem do tematu rowerka. Wspominałem wcześniej, że po pierwszym treningu, jeszcze na Północnym, zerwał się łańcuch. Przypadkowo znalazłem, robiąc porządki w szafie, brakujące ogniwo i postanowiłem spróbować skuć łańcuch na nowo. Do głowy mi nie przyszło, żeby zabrać skuwacz łańcucha. Inna kwestia, że ten jest jakiś dziwny, na pewno nie rowerowy. Posiadanie imadła zaprocentowało po raz kolejny. Łańcuch złożyłem w jedną całość i trzyma się. To jednak nie koniec prac nad ulepszeniem rowerka. Muszę teraz wymyślić jak usztywnić całą „ramę”, która gnie się od pedałowania pod obciążeniem, gdy próbuje ładować akumulatory. Przydałaby się spawarka! Do samego treningu nóg jest ok i można sobie pojeździć po oceanie 🙂
Zostaw Komentarz