Stało się! Po przepłynięciu 6 000 mil w 58 dni Perła dopłynęła do równika. Zapytacie, co z tego? Sam nie wiem…Faktem jest jednak to, że mała łódka, zbudowana w Morawinie koło Kalisza, 350 kilometrów od morza, dopłynęła do umownego środka świata!
To niezbity dowód na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. No nic, kawał drogi jednak przed nami. Z każdym dniem zbliżamy się do zimna, wiatru, lodu?… oby od lodów jak najdalej, ale faktycznie jedziemy w dół gdzie zostawimy ciepły Atlantyk, a zastąpimy go… jeszcze nie wiem, tam mnie nie było, więc o tym później. Tymczasem przecięliśmy tę magiczną granicę. Zwodowałem model przygotowany przez mojego stryja Krzysztofa specjalnie na ten dzień (zawierający tajemniczą kapsułkę z listem, ale treść zna jedynie autor). Ma on szanse dopłynąć na Karaiby, do wybrzeży Brazylii, a może do wysp Świętego Piotra i Pawła?
Odegrałem na trąbce jedyny znany mi utwór na taką okoliczność „Bracia do boju nadszedł czas” i odśpiewałem na baczność hymn Polski, żeby uczcić święto narodowe. Każdy świętuje jak potrafi. Ja, ku chwale Ojczyzny, przeciąłem równik pod polską banderą.
Kolejny cel – Przylądek Dobrej Nadziei!
Extra! Co prawda jeszcze długi rejs przed Tobą, ale kolejny etap zamkniety.
Dobrze, żeś opublikował wpis, bo już ta kilkudniowa cisza była niepokojąca. (Też marudzę, że wpisy z rejsu dookoła świata nie pojawiają się systematycznie, najlepiej raz dziennie 😆)
Gratulacje!
Pozdrawiam z Chojnic po rejsie z Mateuszem Cz. Gdańsk – Sztokholm. Sporo o tobie rozmawialiśmy. Śledzę każdy wpis na bieżąco.