14.09.16 (Dzień 88)
Do Przylądka Agulhas, najdalej na południe wysuniętego krańca Afryki, 1279 mil. Po woli zbliżamy się do tego osławionego miejsca. Tym czasem za oknem temperatura spada i utrzymuje się już na poziomie 10 stopni. Piecyka nie używam bo trochę chlapie, więc komin sprzątnięty. Nie ma jednak tragedii i spokojnie da się przyjemnie pod pokładem siedzieć. Tym bardziej, że od rana nad atmosferą czuwa Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet. Na pokład na razie tylko w sztormiaku i kaloszach. Ten fakt podsunął mi pomysł, sprawdzenia ile czasu potrzebuje żeby ubrać się na bojowo. 4 minuty i to bez treningu. Nie jest źle, biorąc pod uwagę ubieranie się na kolanach, jedną ręką. Dzisiaj dookoła słonecznie, choć co pewien czas zamiast armii kłębiastych cumulusów, na horyzoncie pojawi się jakaś czarna chmura. Przez chwile zakręci wiatrem, zarówno siłą jak i kierunkiem i idzie dalej, a i my wtedy płyniemy swoim kursem 130. Co prawda dalej pod wiatr i to 30 węzłów, ale jak do celu to już tak nie przeszkadza.
Bartek
1755 UTC
33 29,7’S
005 45,7’W
SOG 5,0 COG 130
Zostaw Komentarz