Akcja transportowa była już kilka miesięcy temu, ale dopiero teraz, gdy sezon żeglarski dobiegł końca jest czas żeby napisać kilka słów o niełatwej akcji logistycznej.
Jeszcze przed podjęciem decyzji o zakupie jachtu, rozważaliśmy razem z Piotrkiem Lewandowskim nasze możliwości transportu łódki do Kalisza. Jedno czego byliśmy pewni to tego że jacht nie może zostać w Szczecinie. Nie było by łatwe realizować odbudowy jachtu na oddalonej o 360 kilometrów, od naszej siedziby, placówce. Dojazdy do Szczecina ekipy remontowej mogły by okazać się bardzo skomplikowaną i czasochłonną akcją logistyczną. Jacht musiał wrócić na stare śmieci!
Niestety nie posiadając dużego doświadczenia w transporcie tak dużych jachtów, nie miałem wyobrażenia jak trudne jest poruszanie się po polskich drogach z ładunkiem o szerokości 3,7 metra.
Pierwszy pomysł, który chyba można nazwać w skrócie, porywem ułańskiej fantazji, bierzemy pick-up’a i 9 metrową lawetę i w drogę. Po konsultacjach z znawcami tematów transportowych, zostałem uświadomiony o istnieniu systemu Viatoll, pozwoleniach na transport ponad gabarytowych ładunków i wysokości mandatów związanych z brakiem tych że pozwoleń. Pokusiłem się nawet na oszacowanie jakiej wysokości mandaty grożą nam na trasie Szczecin-Kalisz. Na wysokości Gorzowa Wielkopolskiego, który nawet nie stanowi połowy drogi, doszedłem do kwoty 20 tysięcy złotych i do wniosku, że chyba nie jest to najlepszy pomysł. Zacząłem rozglądać się za profesjonalistami. I to okazało się nie łatwe. Firmy zajmujące się transportem jachtów w Polsce nie za bardzo były zainteresowane takim kursem lub ich wynagrodzenie osiągało wielokrotność ceny zakupu łódki. Dopiero jedna z lokalnych firm z naszego regionu, na co dzień zajmująca się transportem maszyn budowlanych, które również do małych nie należą, podjęła się transportu Kalisii. Dla zainteresowanych transport jachtu o wymiarach prawie 11 metrów długości i 3,6 metrów szerokości, na trasie 360 km kosztował nas 6500 złotych.
Dobrze, mamy umówiony transport, teraz pozostały sprawy związane z załadunkiem. Dzięki naszym znajomym ze Szczecina zamówiliśmy dźwig w miejscu stacjonowania jachtu i drugi postawiliśmy w gotowości w Kaliszu. Z operatorem dźwigu w miejscu rozładunku umówiliśmy się na telefon nad ranem gdy łódka dojedzie na miejsce. Z tego miejsca chciałbym przeprosić Pana dźwigowego za to że prawdopodobnie obudziłem go przed 6 rano, nikt z nas nie spodziewał się, że łódka tak szybko dojedzie do celu.
Jacht znajdował się na terenach Towarzystwa Budownictwa Społecznego, wciśnięty pomiędzy budynki gospodarcze a podjazd dla samochodów. Droga dojazdowa prowadząca do jachtu okazała się bardzo wąska i po przyjeździe samochodu transportowego, mieliśmy razem z kierowcą pewne wątpliwości czy uda się wjechać na teren TBS gdzie znajdował się jacht. Na Szczęście dzięki doświadczeniu kierowcy, udało się dojechać pod samą łódkę. Załadunek poszedł bardzo sprawnie i w trakcie godziny pracy dźwigu, jako pierwszy na przyczepę pofrunął balast i po kilku minutach łódka stanęła zaraz obok balastu.
O 2200 transport wyjechał ze Szczecina, a o 0800 łódka stałą już na swoim nowym miejscu w oczekiwaniu na kolejne prace.
Bartek Czarciński
Zostaw Komentarz