Zabraliśmy się dzisiaj za wyciągnięcie starego silnika z Kalisii. Cóż jego stan nie pozwala raczej na jego ponowne użycie na jachcie. Był wielokrotnie spawany, rozkradziony jest z wielu części. Może użyjemy go do szkoleń z obsługi silników w MORCE 🙂
Operacja od początku wymagała użycia siły fizycznej, dlatego zabraliśmy się do tego we trójkę, ja, Bartek Czarciński i Jurek Nowak. Silnik mógł ważyć około 200 kg. Do tego zamocowany był na dziobie jachtu. Taka konstrukcja 🙂
Używając belek, desek, rusztowań, lin, a przede wszystkim tzw. flaszencugu – bez niego nie dalibyśmy rady.
Poniżej fotorelacja z dzisiejszej pracy. Zdjęcia wykonał Paweł Czarciński:
- Przeciąganie silnika z dziobu na rufę
- I silnik ląduje na wózku.
- Tu już po najtrudniejszym etapie operacji. Teraz już tylko na dół – do góry nie poleci….
- Liny, kombinacje i trzech „magików”. Każdy oczywiście miał swoją koncepcję pracy.
- Bez siły fizycznej Jurka i Bartka by się nie obyło.
- Bezcenny flaszencug (zwany przez niektórych „szlafenzugiem”) – wyciągamy silnik do kokpitu.
- Silnik już w kambuzie. Piotrek i Jurek zadowoleni z pierwszego etapu.
- Przeciąganie silnika z dziobu na rufę.
Zostaw Komentarz