08.09.16 (Dzień 82)
Dzisiejszy dzień trzeba zaliczyć do słonecznych. Choć upał z każdą chwilą coraz lżejszy, to jest bardzo przyjemnie. Po kilku dniach z temperaturą w okolicach 14 stopni dochodzę do wniosku, że zdecydowanie bardziej podoba mi się taka pogoda niż tropiki. Na pewno zatęsknię za upałami tropików, ale na razie jest bardzo miło dookoła.
Pogoda stabilna. Wiatr wieje cały czas i to taka dobra 4 w skali Beauforta. Jedynie kierunek nie do końca nam sprzyja. Stąd zakręcona droga w ostatnich dniach. Staram się jechać jak najostrzej, jak najbardziej pod wiatr, ale wtedy idzie to bardzo po woli. Więc w ramach kompromisu muszę jechać 50-55 stopni do wiatru, a to i tak daje niewiele ponad 4 węzły w porywach. Zbliżam się jednak do trasy, którą wędrują niże i jak ktoś jest ciekaw jak to wygląda musi zerknąć na jakąś mapę pogodową. Polecam passageweather.com, z której korzystam na co dzień. Tam trzeba wybrać obszar południowego Atlantyku i przewinąć sobie mapę do przodu. Pięknie widać jak jeden za drugim, codziennie lub co kilka dni, przemieszczają się niże, które niosą ze sobą silne wiatry. Niektóre nawet o sile końca skali! Miejsce gdzie jestem jest daleko od centrum takiego niżu, ale na jego zewnętrznych granicach. Tu gdzie się znajduję, wieje w sam raz dla Perły, a do tego mamy szansę na korzystny kierunek wiatru z ćwiartek północnych. Może już jutro uda się zahaczyć o takie warunki. Do Afryki jeszcze 1900 mil, więc warto byłoby przyśpieszyć.
Tymczasem, w oczekiwaniu na korzystny wiatr, korzystając z ładnej pogody, dalej sprzątam i dobrze się odżywiam. W końcu ma być zimno przez najbliższe kilka miesięcy, więc póki mogę staram się nie schudnąć, a może nawet trochę przybrać na wadzę? Jest szansa bo faktycznie od kilku dni odżywiam się lepiej i bardziej regularnie niż na lądzie. Codziennie śniadanie, później obiad, co drugi dzień dodatkowo zupa, a na koniec dnia kolacja. Dzisiaj na obiad była pyszna ryba. Tym razem jednak upieczona przez moją żonę trzy miesiące temu. Dziwnie się czułem jedząc rybę liofilizowaną na środku Oceanu. Nie mam szczęścia w ostatnich dniach do ryb. Chyba tu na południu ryby nie lubią kalmarów. Jutro zmienię przynętę na coś czego jeszcze nie było.
Mam za to szczęście do towarzystwa. Od kilku dni trzyma ze mną stado kilku ptaków. Mam nieodparte wrażeniem, że to te same przez cały czas. Jest ich sześć. Dwa są cały czas blisko łódki, a cztery krążą dalej. Jak są ptaki to muszą być ryby, więc nie tracę nadziei. Nie uważałem na lekcjach biologii i nie mam zielonego pojęcia co to za ptaki. Może ktoś przyjdzie z pomocą. Wyglądają jak mewy. Są trochę większe od tych bałtyckich. Całe są czarne, jedynie nad oczami mają białe kropki. Na początku się ich trochę bałem bo krążyły mi za rufą jak sępy, które tylko czyhają jak wypadnę za burtę. Po kilku dniach polubiliśmy się. Tak mi się przynajmniej wydaje bo gdy wiatr na chwile zamarł, a Perła stanęła w miejscu, te przysiadły przy burcie i poczekały, aż zacznie wiać. Niesamowite jak te ptaki potrafią nisko fruwać nad wodą, idealnie wkomponowując się w doliny fal. Jakby na końcach skrzydeł miały czujniki wysokości!
Chyba polubię się też z piecykiem, który dzisiaj testuję po raz drugi. Trochę się zapowietrza na dużej fali. Kabina dziobowa nie jest jednak najlepszym miejscem na montaż zbiornika, tuż pod pokładem. Na szczęście tak bardzo mu to nie przeszkadza i mimo pracy przez łącznie 10 godzin, poziom paliwa prawie się nie zmienił. Dalej liczę czas i bardzo jestem ciekaw na ile godzin wystarczy mu 6 litrów ropy. Odkryłem przy okazji nowe wygodne miejsce do pracy na komputerze. Sprawdzi się równie dobrze do czytania książek lub po prostu do wygrzania kości. To miejsce to oczywiście kabina dziobowa!
Bartek
08.09.16 2133 UTC
31 01,17’S
017 59,93’W
SOG 3,5 COG 190
Witam i pozdrawiam. Od czasu do czasu śledzę Twoje poczynania i trochę zazdroszczę. Zazdroszczę trochę a podziwiam mocno. Tak trzymaj.
Karol
Witam i pozdrawiam z dalekej Moskwy!!!
Opisanie rejsu super, prosi sie o ksiazke, trzymaj tak dalej. Przeczytalem wszyskio, fajny styl.
Sam plywam od 6-tego roku zycia, i moze kiedys powtorze twoja przygode.
stopy wody pod kilem, i pomyslnych wiatrow, zyczy Tomasz z Moskwy.
p.s. nie pomeszalo by sie troche ogolic 🙂