Cześć, postanowiłem dzisiaj zmienić trochę ożaglowanie na bardziej atlantyckie. Wyciągnąłem z ciemności kabiny dziobowej Genue. Żagiel używany może 2 razy w ciągu ostatnich 2 lat. Do kursów ostrych się nie nadaje przez moje bardzo szerokie salingi. A jak wiecie pełne wiatry dopiero teraz. Wyraźnie Genua czekała na Atlantyk. Dookoła pogoda jak z katalogu rejsów atlantyckich. Wiatr z rufy 20-25 węzłów. Fala robiąca wrażenie gdy się spojrzy za rufę, ale gdy się nie patrzy to tak jakby jej nie było. No właśnie, z tą falą to zawsze jest problem. Nawet nie mam na myśli oceny jej wysokości, bo to chyba ludzkim okiem nie jest możliwe, więc się nie podejmuję. Problem za to widzę taki, że na filmach i zdjęciach nie widać jej istnienia, a to właśnie fale tutaj robią klimat, a nawet nie ich wygląd, tylko ten szum, przechodzący pod łódką. Jednak wrzucam 2 zdjęcia tego co za rufą zrobione jedno po drugim. Może ktoś zobaczy różnice wysokości. Żeglarsko raj! Kurs może niedokładnie do celu, ale próbujemy dopasować się do wiatru. Ciekawe, czy uda nam się zabrać z tym wiatrem, aż po Maderę, czy dopadnie nas portugalska cisza widoczna w prognozach. Dzisiaj kuchnia wydała mielone z indyka z ziemniakami i kapustą kiszoną z kminkiem. Nie można narzekać! Prędkości między 5-6 węzłów. Płyta dnia to zdecydowanie dzisiaj Tom Waits i Rain Dogs. No i w końcu trochę cieplej! No to ja płynę dalej i do jutra.
Zostaw Komentarz