Snujemy się od rana. W sumie to już od 4 dni nie mogę przekroczyć 100 mil na dobę. Rano ciężko było już nawet płynąć powyżej 3 węzłów i za często pojawiała się 2 we wskazaniach prędkości.
Trochę mnie to zmotywowało do postawienia czegoś większego z przodu. Wybór padł na mniejszy code 0 – 19 m2 (ostatnio zwijany w popłochu, nie do końca w 100% suchy). Jedziemy teraz nawet 4 węzły, ale to raczej dlatego, że jak tylko postawiłem większy żagiel, momentalnie dookoła zaczęło robić się ciemno od chmur i już wieje 10-15 węzłów. Kurs tylko kiepski, bo 240. Przechodzi jakiś lokalny mały front nad nami i stąd ta zmiana jego kierunku. Mogłoby popadać bo kryształki soli zaczynają pokrywać każdy skrawek pokładu i takielunku.
Pilnuję się żeby zestawy łowcze wodować od rana. Po 2 dniach bez ryb (bo 3 dni temu do klubu przyjaciół zielonego kalmarka dołączył całkiem pokaźny tuńczyk) wróciłem do wyrzucania dwóch żyłek za rufę i ciągnięcia ich tuż przy powierzchni wody. Tylko wtedy coś się interesuje moimi przynętami. Do kalmarka dołączyły dzisiaj piękne haczyki zdobione nitkami z jakiejś pomarańczowej liny. Prawdopodobnie autorstwa Kapitana Tomka Cichockiego. Najprostsze bywa najlepsze, więc jest nadzieja!
Miłego dnia,
Bartek
1522 UTC
12 41,6’S
025 11,5’W
Dzień 65 – Suplement
Wszystko wróciło do normy. Chmury wróciły, szkwały wróciły, wiatr się stabilizuje. Jedziemy dalej na południe. Dobrej nocy.
Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam ze Lwowa! Ahoy!
Stopy wody i silnych w plecy